Pokemon GO ma wielu zwolenników i fanów, ale posiada także równie dużo przeciwników. Także tych wśród władz państwowych.
Technologia AR czyli rzeczywistości rozszerzonej jest czymś stosunkowo nowym i świat jeszcze nie traktuje tego jako części swojego funkcjonowania. Specjaliści przewidują, że wirtualny świat już niedługo będzie połączony z tym rzeczywistym za pomocą np. specjalnych okularów (czymś na wzór Google Glass), Jednak zanim to się stanie minie jeszcze trochę czasu, a produkcje typu Pokemon GO będą budzić wątpliwości ze względu na problemy z nimi związane.
Miasto Milwaukee w stanie Wisconsin mierzy się z problemem prawnym dotyczącym produkcji Niantic już od początku tego roku. 10 lutego władze przyjęły tam rozporządzenie, które nakłada na producentów gier opartych na rzeczywistości rozszerzonej obowiązek uzyskania zgody na dostęp do parków. Co ciekawe, ta prawna saga wcale nie wynika ze skarg mieszkańców, czy nieodpowiedniego zachowania graczy, bo zawsze zostawiają po sobie porządek i nie szkodzą środowisku. Po prostu komuś z rządzących przeszkadzały tłumy graczy w parku przy jeziorze Michigan.
Według tego rozporządzenia producenci gier rozszerzonej rzeczywistości muszą podać jak często “flora i fauna” będzie się pojawiać na danym obszarze (w przypadku Pokemon GO informacje o spawnach). Dzięki temu władze muszą być w stanie oszacować w jakim stopniu aplikacja będzie używana w parkach przy uwzględnieniu zagrożeń dla bezpieczeństwa, przewidywanej intensywności wykorzystania użytków zielonych. Chcą oni także móc ustalić, które z miejsc w parkach będą najczęściej “używane”. Wszystko po to, by ustalić odpowiednią cenę za pozwolenie – pieniądze te mają pomóc w utrzymaniu ich dobrego stanu. Dodatkowym wymogiem dla twórców jest to, że gra w tych obszarach musi być dostępna jedynie w godzinach ich otwarcia.
Organizacja Candy Lab zajmująca się szeroko pojętą rozszerzoną rzeczywistością wydała opinie, że te wymogi są naruszeniem konstytucji i prawa do wolności słowa, ponieważ nie określa w jaki sposób wniosek producenta takiej gry o możliwość korzystania z parków ma być przyjęty lub odrzucony. Dodatkowo firma uważa, iż twórcy tacy jak Niantic nie posiadają odpowiedzialności za to gdzie fizycznie znajduje się gracz wraz z włączoną aplikacją. Udostępniają jedynie oprogramowanie, które użytkownik, a nie producent, wprowadza na wybrany obszar wraz z urządzeniem.
Nie po raz pierwszy Niantic mierzy się z tego typu problemami. W przeszłości producent Pokemon GO musiał usunąć pokemony i PokeStopy z takich miejsc jak Hiroshima Peace Memorial Park w Japonii czy U.S. Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie. Na terenie parków w Milwaukee są natomiast obecne PokeStopy, które na czas zamknięcia tych terenów nie są możliwe do “przekręcenia” i pokazują komunikat o ich niedostępności.
Wraz ze wzrostem popularności gier opartych o rzeczywistość rozszerzoną ich producenci będą musieli mierzyć się z coraz większą liczbą takich regulacji. Pokemon GO ze względu na swoją popularność rozpoczęła debatę na temat tego, jak bardzo rządzący i prawo powinny ingerować w takie gry swoimi regulacjami.
Na koniec przytoczę trafne słowa Eddie Cullena, jednego z członków rady miasta, który był przeciwko rozporządzeniu w Milwaukee:
Gdy ktoś rozbije auto używając Google Maps to odpowiedzialność nie leży po stronie Google Maps, by zapłacić za to odszkodowanie. Jeśli gracz Pokemon GO zaśmieci lub zniszczy coś w parku, powinna być to odpowiedzialność gracza, a nie producenta aby odpowiadać za te szkody.
12 komentarzy
Minion
Kwi 25, 2017 4:13 pmW Polsce również przeszkadzają dzieci na cmentarzu łapiace pokemony. Najbardziej tym, którzy tej apki na oczy nie widzieli, za to czytają “Wyborczą”.
565224
Kwi 25, 2017 4:37 pmNie mieszaj polityki w Pokemon go. Bo zaraz sie zacznie.. pisiory, platfusy, kodziarze, zydzi, komunisci – wszyscy moga grac w pokemon go i nic Ci do tego
73cyprian21
Kwi 25, 2017 8:00 pmNie chodzi o to ze ludzie grajacy w pokemon go czytaja wyborcza tylko ze ludzie czytajacy wyborcza krytykuja ta gre 😉
Tomic0981
Kwi 26, 2017 10:19 amZapewniam Cię, że są tacy co czytają Wyborczą i grają Pokemon Go
at3at3
Kwi 26, 2017 12:27 pmPrędzej niż czytelnicy Gazety Polskiej i Naszego Dziennika. Oni pewnie dopisują pokemaniaków, do wegetarian i rowerzystów. 😉 Hihihi… 😀 O czym my tu mówimy… Wyluzujcie…
Swoją drogą gymy i stopy w kościołach/świątyniach i na cmentarzach są często spotykane. I o ile nie muszę wchodzić do środka, to nie widzę w tym nic złego, żeby np. zabytkowa fasada kościoła/synagogi/meczetu była stopem. Ale cmentarz to w moim odczuciu jednak przegięcie…
Co do parków – one od tego są, żeby po nich dla zdrowia chodzić! A to, że poki do tego zachęcają, to chyba jeszcze lepiej?
Porsche Cayenne
Kwi 25, 2017 4:17 pmze wszystkim tak jest zawsze ktoś jest za a ktoś przeciw
Fiat panda
Kwi 25, 2017 7:12 pmMi przeszkadza ze kościoły są często gymami albo stopami…dlatego ze często są zamknięte i nie mogę ich zgarnac;)
Porsche Cayenne
Kwi 25, 2017 8:26 pmu mnie w okolicy też jest takich wiele ale nie trzeba wchodzić do środka tylko stanąć przed wejściem
wiele też pokestopów czy gymów zniknęło z realnego świata a w grze pozostały – są to w większości murale ze słynnym autobusikiem na czele
satan671
Kwi 26, 2017 7:00 amKiedyś podjechałem pod taki kościół który jest gymem samochodem, po kilkunastu sekundach ksiądz wyszedł z plebanii i zaczął mnie wyganiać.
Stefcio2016
Kwi 25, 2017 10:02 pmCiekawe, że nasz wszechwładny prezes PSYDUCK i jego zwierzchnik z Torunia jeszcze nic z tym nie robią 😉 (ciekaw jestem czy w rozgłośni i okolicach jakieś gymy i pokestopy są?))
zosia
Kwi 26, 2017 8:12 amu ojca jest pokespot 😉
Mike
Kwi 25, 2017 11:54 pm“komuś z rządzących przeszkadzały tłumy graczy w parku przy jeziorze Michigan” – no nie sądzę 😀 Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę 🙂